Ponieważ aby cokolwiek osiągnąć musimy się porozumieć.
Dlatego prosimy o pozostawienie jakiejkolwiek formy kontaktu (email gg telefon itp)
w temacie kontakt lub na email punktyapteczne@gmail.com


Strona Izby
Strona Punktów Aptecznych
Biuletyn IGWPAiA

Historia pewnego listu

TEMATY ZWIĄZKU ZAWODOWEGO TECHNIKÓW FARMACEUTYCZNYCH RP

Historia pewnego listu

Postprzez Paweł » 11 Lut 2013 11:07

Aertykuł z newslettera 3/2013


Historia pewnego listu


Kilka lat temu oglądałem na Discovery program z nieodżałowanej pamięci Stevem Irwinem. Program opowiadał historię jego zmagań z żyjącymi nad jednym z afrykańskich jezior kobrami plującymi jadem. Steve twierdził w nim, że nad jeziorem tym żyje podgatunek kobry czarnoszyjej, będący rekordzistą świata w produkcji jadu.
Do niedawna uważałem słowa te za prawdę …

Chciałbym Wam przedstawić pewną smutną historię, a może bardziej to, co z niej wynika.
Pod koniec listopada ubiegłego roku z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zostało wystosowane pismo do Ministra Zdrowia, którego autorami byli podobno studenci wydziału farmacji tegoż Uniwersytetu.
W piśmie tym owi studenci wypowiadają na temat tego, jak widzą swą rolę w przyszłej pracy w aptece i w jaki sposób postrzegają techników farmaceutycznych. Oprócz obszernych cytatów zamieszczamy całość listu, jednak naprawdę doradzam ostrożność w obcowaniu z nim. Jakież są główne założenia dzielnych studentów z miasta Heweliusza? We wstępie zauważają oni, że apteka to zgodnie z art. 87 Ustawy Prawo Farmaceutyczne jest placówką ochrony zdrowia publicznego i z tego faktu wysuwają szereg żądań dotyczących przyszłego ich uczestnictwa w kampaniach prewencyjnych edukacjach zdrowotnych i związanych z realizacją programów ochrony zdrowia publicznego.
Z uwagi na te żądania wysuwają kolejne żądanie, jednoznacznego uznania farmaceuty zawodem medycznym. Koroną tej eskalacji jest stwierdzenie ,że leki powinny być wydawane tylko w aptece, gdyż w przypadku podejrzenia zagrożenia zdrowia, farmaceuci mają obowiązek odmowy jego wydania. Doprawdy piękny argument, ciekawe czy jest tam wykładana logika? Wracając do naszych dzielnych studentów… szczególnie leki wydawane bez przepisu lekarza powinny być jak najszerzej objęte wydawaniem z pełnym doradztwem udzielanym przez farmaceutę, tak by nie narażać pacjenta na przyjmowanie leku w sposób niewłaściwy lub na podstawie niewłaściwie postawionej diagnozy.
W pierwszym momencie trudno zrozumieć o co chodzi młodym poetom, jednak już następne zdanie wyjaśnia wszystkie wątpliwości. Otóż nasi niedoszli farmaceuci ubolewają nad niebezpiecznym trendem polegającym na zastępowaniu w aptekach farmaceutów przez tańszych niedouczonych techników. Na marginesie muszę jedynie zauważyć, że tendencja na rynku jest raczej odwrotna. To nie techników, a magistrów farmacji przybywa lawinowo, na naszych oczach liczba magistrów farmacji wzrosła kilkukrotnie, zważywszy, że jeszcze kilkanaście lat temu, to technicy stanowili trzon kadry aptek. Należy się dziwić, że nasze społeczeństwo nie zostało przez tych niekompetentnych techników do szczętu wytrute. Jako remedium na domniemane bolączki rynku, nasi uzdrowiciele proponują system kar za zatrudnianie techników oraz identyfikacje pracowników poprzez system fartuszków: biały dla kierownika, żółty dla technika, niebieski dla farmaceuty.
Podsumowując cały list, zastanowić powinna postawa osób, które nigdy w swym młodym życiu nie miały jeszcze do czynienia z technikami. Skądś przecież musieli czerpać inspiracje dla swoich poglądów. Skąd? Pewne światło może na to rzucić dalsza część historii związanej z tym listem.
Otóż Prezes Związku Zawodowego Techników Farmaceutycznych napisał list
z protestem do rektora GUMedu. Zawarł w nim również prośbę o wyjaśnienie czy ton wypowiedzi wynika z systemu nauczania na uniwersytecie, czy też związany jest z indoktrynacją ze strony izb aptekarskich...
Część druga artykułu w następnym newsletterze.
Paweł
Administrator
 
Posty: 1385
Rejestracja: 18 Wrz 2009 14:55

Re: Historia pewnego listu

Postprzez Paweł » 19 Lut 2013 15:12

druga cześć listu z newslettera nr 4


Historia pewnego listu
Ciąg dalszy artykułu z poprzedniego numeru


W związku z pismem młodzieży akademickiej Przewodniczący Związku Zawodowego wysłał do rektora uniwersytetu medycznego w Gdańsku pismo z prośba o wyjaśnienia. Na pismo odpowiedział dziekan wydziału farmaceutycznego, odpowiedz jakiej udzielił zaskoczyła nas wszystkich; na wstępie pan dziekan zauważył, że pismo wystosowane przez studentów jest o technikach a nie do techników ( było adresowane do Ministra Zdrowia) wiec z tego powodu nie czuje się zobowiązany do składania wyjaśnień... (cóż, dziekan jest farmaceutą). Jednak – jak zauważa – pismo ze związku przyjął z duża satysfakcją uważając że jest dowodem na to iż treści tam zawarte zostały zauważone przez techników; swoją drogą dziwna trochę ta satysfakcja, trudno bowiem by bez echa pozostała skierowana do ministra propozycja ubierania techników w żółte fartuszki.
Ponadto jego zdaniem „treści zawarte w petycji nie są w stosunku do nikogo wrogie”, chciałby jedynie by zdobyta przez studentów wiedza była szeroko wykorzystywana i dawała satysfakcje – jak zauważa dziekan również finansową.
Co do owej satysfakcji finansowej – to pewnie chciałby ja odczuwać każdy z czytających ten artykuł, im wyższa ta satysfakcja tym lepiej  jednak ważny jest również sposób uzyskiwania tej satysfakcji.
Ludzie wchodzący do apteki – przychodzą po to by wykupić swe leki, leczyć się idą do lekarza wiadomo już chyba skąd idzie ta presja na farmaceutów w sugerowanie im , że mogą udzielać porad lekarskich natomiast wiedza potrzebna pacjentowi - co do zasady – musi być zawarta ulotce dołączonej do każdego produktu leczniczego pozostaje jeszcze kwestia umiejętności przekazania tej wiedzy pacjentowi; cóż w kwestii komunikacji zarówno magister jak i technik nie są przygotowywani.
Zresztą tak na marginesie; od dawna naszym podstawowym postulatem jest umożliwienie technikom podnoszenia kwalifikacji – również w zakresie nawiązywania kontaktu z pacjentem, głównym przeciwnikiem jest tutaj izba aptekarska to jej prezes napisał, może nie wprost, w sposób nieco zawoalowany - że jedyną grupą zawodową która powinna mieć możliwość podnoszenia kwalifikacji są magistrowie farmacji.
List dziekana ,został dołączony do newslettera wiec możecie Państwo zapoznać się z jego treścią nie będę wiec omawiał go szczegółowo i do końca, skupię się jedynie na kilku odczuciach z nim związanych.
Przede wszystkim z pisma dziekana daje się odczuć że list studentów jest mu bardzo bliski wręcz uderza jakaś taka freudowską wieź – jak już wspominałem trochę naiwna wydaje się opowiastka że powstał w środowisku które nigdy jeszcze nie miało kontaktu z apteką. Należy się wiec liczyć z tym, że jego powstanie było w jakiś sposób sterowane i służy ściśle określonym celom . Analizując list zauważymy że w swej istocie zawiera postulaty dotyczące zmian w prawie– jest sposobem wprowadzenia tych postulatów do publicznej dyskusji.
Czy powinniśmy zatem milczeć nie dając owej satysfakcji „zauważenia” myślę że musimy reagować ; związek czy tez izba musi w takich sytuacjach odpowiadać również państwo nie powinniście się uchylać od tego obowiązku.
Musicie odpowiadać państwo , bo nie można zostawiać tego typu zaczepek bez odpowiedzi, należy na nie odpowiadać bo będą się one powtarzać. W jaki sposób – posłużę się tutaj przykładem z Facebook a . W linku możecie państwo prześledzić dyskusję jaka rozgorzała w związku z omawianymi tutaj publikacjami.
To na co chciałbym zwrócić uwagę w tej dyskusji to zupełnie inny jej poziom niż do niedawna jeszcze.
Jeszcze niedawno jeżeli już ktoś w Internecie pisał cokolwiek o technikach to pisał źle , pisanie to było w zasadzie ciągiem inwektyw przeplatanych jakimiś wyssanymi z palca argumentami; w chwili obecnej coś się zaczyna zmieniać, internetowe dyskusje zaczynają przybierać nieznany wcześniej merytoryczny charakter.
Paweł
Administrator
 
Posty: 1385
Rejestracja: 18 Wrz 2009 14:55


Wróć do ZWIĄZEK ZAWODOWY TECHNIKÓW FARMACEUTYCZNYCH RP

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości

cron