przez Paweł » 27 Wrz 2011 22:52
Cieszę się, że wypłynął temat związany z dwuletnim stażem.
Powiem szczerze ze sam zabierałem się już do ruszenia tego tematu - nie tylko ze względu na zapowiadany przez nadzory farmaceutyczne zwiększony zakres kontroli zaświadczeń o ich odbyciu.
Chciałbym bowiem zabrać głos w nieco innej sprawie, która - nie ukrywam - nurtuje mnie od dłuższego czasu.
Przez nasze forum przewija się co jakiś czas temat poziomu kształcenia techników; od jakiegoś czasu wspólnie ze związkiem zawodowym weszliśmy, że tak powiem , w ten temat; początkowo z doraźnej potrzeby - jednak wydaje mi się jest konieczność zagłębienia się w nim bardziej!
Istnieje konieczność zadbania o poziom kształcenia techników ( w zakresie tego dbania jest również - przynajmniej moim zdaniem; mówiąc delikatnie - zwracanie uwagi organom nadzoru na zbyt niski poziom kształcenia w poszczególnych placówkach; dlatego myślę, że w jakiś sposób, sensowne byłoby to o czym piszecie państwo w poście powyżej) w szkołach policealnych. I nie tylko w samych szkołach zresztą
Bowiem z tym poziomem wiążą się również inne negatywne zjawiska, którym my ( a przede wszystkim związek zawodowy) powinniśmy przeciwdziałać; mam tutaj na myśli kwestie tego, że zawód technika farmaceutycznego staje się powoli swego rodzaju "zapchajdziurą" zawodem który kończą osoby z przypadku (takie które nie za bardzo wiedzą co ze sobą zrobić.
Zjawisko to w dużej mierze jest potęgowe polityką niektórych aptek.
Właśnie tę politykę i niektóre implikacje z niej wynikające dla nas, chciałbym tutaj omówić.
Otóż, bardzo wiele aptek ,- w szczególności duże sieciówki, bardzo chętnie zatrudniają techników zaraz po szkole,
w ramach odbywania przez nich stażu; generalnie trzeba powiedzieć wprost, - bez owijania " w bawełnę" - apteki te znajdują sobie w stażystach źródło taniej siły roboczej.
Zamiast zatrudnić wykwalifikowany personel, wykorzystują za półdarmo młodych ludzi płacac im prawdziwe grosze, - jako dodatkowy bonus, traktując różnego rodzaju bonifikaty czy to z urzędu zatrudnienia, czy funduszy unijnych.
Powyższe prowadzi do zupełnej patologii, gdy stażyści na których kończy się dotacja z np. urzędu pracy są zwalniani.
ten proceder ma również i dla nas bardzo niekorzystne konsekwencje.
Kierownikiem punktu aptecznego jest technik - im wyższy będzie status tego zawodu, tym lepsza będzie pozycja negocjacyjna punktów musimy o tym pamiętać .
Niestety opisane wyżej praktyki bardzo negatywnie wpływają na status zawodowy technika farmaceutycznego i to z kilku powodów:
Przede wszystkim, taka nadprodukcja techników prowadzi do sytuacji gdy trafiają do zawodu osoby przypadkowe, zupełnie nieprzygotowane, wychodzące z założenia - " gdzieś trzeba iść", jakąś szkołę trzeba skończyć a po tej jest przynajmniej szansa na jakąś pracę ( na stażu). Po ukończeniu tegoż stażu, nie mogąc wytrzymać konkurencji na rynku (są słabo przygotowane) często znajdują pracę zupełnie zupełnie nie związaną z farmacją -jednak czasami gdy trafi się okazja, podejmując ja na nowo.
Poza tym stażyści sprowadzeni do roli wybitnie pomocniczej, tworzą bardzo negatywny stereotyp technika farmaceutycznego.
Tymczasem zgodnie z prawem staż to w zasadzie dalsza , praktyczna cześć edukacji technika, w czasie jego trwania powinien on opanowywać dokładnie opisane zagadnienia, potwierdzając ich wykonanie w dzienniku praktyk.
Oczywiście powiecie państwo dziennik to fikcja - jednak, czy w obecnych czasach gdy poziom obniża się gwałtownie, powinniśmy patrze na pogłębianie się tej fikcji ; czy nie powinniśmy czegoś robić w tym zakresie?